poniedziałek, 31 marca 2014

Göteborg (Szwecja) - jednodniowa wizyta w Goteborgu - Marzec 2014'





Göteborg - to drugie co do wielkości miasto Szwecji założone w XVII wieku. Dziś liczy przeszło pół miliona mieszkańców, a z całą aglomeracją miejską praktycznie drugie tyle. To tutaj wybrałem się na  "jednodniówkę" z Wizz Air z lotniska Chopin w Warszawie, a powracam na lotnisko Lecha Wałęsy w Gdańsku. Nieco daleko od domu, ale postanowiłem przetestować PolskiBus zwłaszcza, że udostępnił mi możliwość zakupu biletu na 800 km trasie za jedyne 2 PLN. W Szwecji byłem już  Malmö, Nyköping, i Strömstad. Wszystkie te miejscowości podobnie jak Göteborg mają swój urok. Nie mniej uczciwie muszę stwierdzić, że moim faworytem jest Strömstad. Być może dlatego, że to miejscowość bardzo malownicza i kameralna, a warunki pogodowe, które tam zastałem wkomponowane w małe miasteczko wręcz mnie urzekły. 

 





środa, 19 marca 2014

Belgrad (Serbia) - Ponownie w Belgradzie - Marzec 2014'




Belgrad to miasto, które odwiedziłem w zeszłym roku (w grudniu), zatem 3 miesiące temu. W marcowej podróży miasto odwiedzam ponownie, ale w sumie tylko dlatego, że musiałem się jakoś dostać do Polski. Nie był to cel nastawiony na poznanie, zwiedzanie. Z Sarajewa nie znalazłem nic bardziej odpowiedniego, a Ryanair w swojej siatce lotów umieścił to miasto dopiero od kwietnia. Kupiłem zatem bilet na autobus z Sarajewa do Belgradu (pociąg aktualnie nie kursuje), aby zaspokoić również ciekawość - jak wygląda ta trasa, bo czytałem o niej bardzo pozytywne recenzje. Bałkany generalnie są piękne więc założyłem, że i tutaj tak będzie. Nie pomyliłem się. Długa ok. 7 godzinna podróż i pokonane ponad 300 km to cudowne krajobrazy, liczne tunele, skarpy i mostki, niekiedy kręte drogi. Bilet raczej nie jest tani (22 EUR), ale można potraktować ten wydatek nie tylko jako transport, ale również jako zwiedzanie (za które niekiedy trzeba płacić). 

Zapewne późną wiosną byłaby prawdziwa uczta dla oka, bo intensywność kolorów jest nieporównywalna, ale i tak krajobraz który zobaczyłem wart był tej 6 godzinnej podróży. Zatrzymałem się w hostelu tuż przy dworcu kolejowym (sąsiadującym z dworcem autobusowym) w Belgradzie. Wprost z okna widzę przystanek linii A1, z którego można dojechać bezpośrednio na lotnisko. Ponieważ lot do Londynu mam wcześnie rano to cieszy, bo w Londynie czeka mnie jeszcze przesiadka do Warszawy.

Odwiedziłem ponownie kilka miejsc, których pominąć wizytując to miasto nie sposób.  


wtorek, 18 marca 2014

Sarajewo (Bośnia i Hercegowina) - To miasto, które trzeba zobaczyć - Marzec 2014'



Bośnia i Hercegowina – państwo federacyjne w południowo-wschodniej Europie, na Półwyspie Bałkańskim, powstałe po rozpadzie Jugosławii. Graniczy od północy i południowego zachodu z Chorwacją, a z Serbią i Czarnogórą od wschodu. Tak w skrócie opisuje Bośnię i Hercegowinę Wikipedia. Każdy kto był w tym kraju, wie, że posiada on coś czego definicja nie podaje. Przepiękny krajobraz, który możemy podziwiać niemal w całym kraju. 
Z Podgoricy do Sarajewa wyruszam autobusem, który do pokonania ma 230 km (koszt 19 EUR). Do Sarajewa jedzie dosłownie kilka osób, a autokar nieco więcej wypełnia się na trasie. 

Większa cześć drogi wiedzie przez Czarnogórę, a ku mojej radości za oknem na wielu odcinkach wręcz bajkowe widoki. Aparat mimo niespecjalnie sprzyjających warunków ciężko pracuje. Zapewne przy czystych szybach byłaby szansa na bogatszą galerie, ale i tak sporo fotek wyszło ok.  Szkoda tylko, że przewoźnik zatrzymuje się praktycznie tylko na dworcach (które nie są ciekawe), a nie zatrzymuje się w miejscach gdzie krajobraz zapiera dech w piesiach i są warunki do parkowania. Przejazd taki można by traktować jak wycieczkę turystyczną bo jet na co popatrzeć :-). 

      
 Sarajewo leży w centralnym punkcie Bośni i Hercegowiny. Zajmuje powierzchnię 142 km². Przepływa przez nie rzeka Miljacka. W pobliżu dzielnicy Ilidża znajduje się malownicze źródło rzeki Bośnia (Vrelo Bosne). Miasto położone jest na wysokości 500 m n.p.m., w kotlinie pomiędzy pięcioma górami pasma Alp Dynarskich: Bjelašnica (2067 m), Igman (1502 m), Jahorina (1913 m), Trebević (1627 m), Treskavica (2088 m). Duża część miasta położona jest na stromych stokach, co wpływa na zabudowę i układ ulic. W okolicznych górach (Bjelašnica, Igman, Jahorina) czynne są ośrodki narciarskie. (Wikipedia)

Po takiej rekomendacji nie można nawet pomyśleć, że miasto może się nie podobać. W obszarze miasta znajduje się też Wschodnie Sarajewo, które należy do Serbii.W miejsce to przyjeżdża autobus z Podgoricy. Do centrum (Sarajewa Federalnego) dojedziemy np. trolejbusem (koszt 1,6  BAM). Oficjalną walutą Bośni i Hercegowiny jest marka transferowa (konvertibilna maraka, KM), której kurs na dziś kształtuje się 1:2, tj. 1 EUR = 2 BAM.

niedziela, 16 marca 2014

Podgorica (Czarnogóra) - Montenegro na jeden dzień - Marzec 2014'





Czarnogóra - leży na wybrzeżu Morza Adriatyckiego i graniczy z Serbią, Kosowem, Chorwacją, Bośnią i Hercegowiną oraz Albanią. Właśnie z Tirany w Albanii przedostaje się do jej stolicy.
Podgorica swoją wielkością nie powala, a nieliczne "atrakcje" jakie tam możemy spotkać można spokojnie obejść w jeden dzień (mnie zajęło 3 godziny, być może coś mi umknęło). Taki też pobyt zaplanowałem w tym mieście. Nocleg w Montenegro Hostel Podgorica (link) to koszt 6 EUR. Tanio, czysto, blisko dworca autobusowego, z którego będę wyruszał dalej zmierzając do Sarajewa w Bośni i Hercegowinie.

Jednak zanim dotarłem do Podgoricy "zafundowałem sobie" po drodze małą wycieczkę krajoznawczą. Autobusy do Podgoricy z Tirany wyruszają z pod budynku "Logos" Uniwersytet usytuowanego na drodze wylotowej do Shkodër (Albania), gdzie można się przesiąść, aby dalej dostać się do Podgoricy, raczej chyba taxi, bo busów na tej trasie nie widziałem. Pierwszy kurs do Shkodër startuje o godz. 7:00, odległość do pokonania to 95 km, a koszt to 300 LEK. Wybierając się na ten kurs nie uwzględniłem zmiany czasu (godzina do tyłu), która nastąpiła po przylocie z Turcji. W samej Tiranie tego nawet nie zauważyłem, bo nigdzie na konkretną godzinę się nie wybierałem. Zresztą odkryłem to dopiero w Podgoricy, kiedy szykowałem się na wyjazd do Bośni i Hercegowiny :-).
Stąd, przybyłem na przystanek pod uniwersytet nie z 30 min zapasem czasu a z 1,5 h. Tak na oko coś mi nie grało, bo było zbyt pusto, no i nikogo chętnego do podroży. Widok turysty z bagażem powoduje, że Albańczycy chętnie zabierają "na okazję" (oczywiście nie za darmo). Najlepiej się umówić na konkretną kwotę, bo o ile od tubylców biorą ile da, to przy obcokrajowcach otwiera im się wyobraźnia i palce zamiast np. 3 stówek pokazują pięć. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Trzech kolejnych kierowców za podwiezienie zażyczyło sobie 500 LEK. Ostatecznie skorzystałem z kolejnego auta, którego kierowca zadowolił się kwotą 400 LEK (12 PLN) przygotowaną wcześniej co znacznie ułatwia komunikację.

Po drodze nieustannie ciągnie się pasmo górskie, które o poranku przy wschodzącym słońcu wygląda przepięknie wprowadzając w pozytywny nastój. Sam wjazd do Szkodry (Shkodër) pobudził u mnie potrzebę robienia fotek, bo na zboczu góry przy wjeździe do miasta po drodze zobaczyłem fajnie wyglądający zamek. Widząc łatwość z jaką podróżuje się po tych terenach postanowiłem wrócić w to miejsce i oglądnąć zamek z bliska, bowiem do Podgoricy mam tylko ok 65 km, wyszedłem z założenia, że jakoś się dostanę, zwłaszcza że jest rano.

Skorzystałem z jedynej taxi jak stała na rondzie, na którym wysadził mnie kierowca. Taxi okazała się bardzo leciwym Audi, podobnie jak kierowca. "Taksiarz" zażyczył sobie za kurs do stolicy Czarnogóry 10 EUR, a ja zgodziłem się jednak z zastrzeżeniem, że wrócimy się na obrzeża miasta oglądnąć zamek. Tak też się stało i po paru minutach moje oczy ujrzały względnie z bliska budowle. Niestety zamknięta na 3 spusty (poza sezonem). W sezonie wstęp 200 LEK jak informuje napis na bramie, pod którą mimo zakazu wjechał mój kierowca. Tu zatankował (wlał pół butelki benzyny, która woził w bagażniku). Zapaliła mi się wówczas czerwona lampka jak on dojedzie na tych oparach do Podgoricy ?  Czułem, że coś kombinuje.

Nie chciałem patrzeć jak będzie cofał na tej wąskiej ścieżce i ze skarpy zszedłem na piechotę, ale ku mojemu zdziwieniu auto zjechało przodem (jak on tam zawrócił nie mam pojęcia). Za kierownicą sobie radził :-), tzn bez uszczerbku na zdrowiu łamał wszelkie zasady ruchu drogowego (jakie przy najmniej u nas obowiązują). Ale podróż nie trwała długo. Po drugiej stronie miasta, gdzie znajdowało się sporo taksówek oznajmił, że tutaj mogę się przesiąść w koleją taksi i dojadę do celu. Dobry żart bo jeszcze chciał pełną ustaloną kwotę. Dostał 3 USD i 200 LEK (jako napiwek, bo mi zbywały). Uznałem, że to i tak dużo jak na te parę km.

sobota, 15 marca 2014

Tirana (Albania) - W końcu Albania :-) Marzec 2014'



                 Plac Skanderbega w centrum Tirany (pomnik Skanderbega i Muzeum Narodowe)

   Pomnik Skanderbega (bohatera Albanii), wybudowany został w roku 1968, w 500 rocznicę jego śmierci.

Albania (Republika Albanii) – państwo w południowo-wschodniej Europie na Bałkanach. Albania na zachodzie ma dostęp do Morza Adriatyckiego, a na południowym zachodzie do Morza Jońskiego. Od Włoch oddziela ją cieśnina Otranto o szerokości ok. 72 km. Łączna długość granic lądowych wynosi 720 km, natomiast wybrzeża morskiego – 362 km. Graniczy z: Grecją, Czarnogórą, Macedonią, Serbią / Kosowem. (źródło: Wikipedia) To kraj, który zawsze mnie ciekawił i do którego chciałem pojechać.


Przy okazji Trip  Marzec 2014' ująłem Tiranę w planie mimo paru przeciwności (głównie logistycznych). Na pokładzie linii Pegasus, boeinga (737-800) z Ankary przez Istambuł (SAW) dotarłem do Tirany (TIA). Albańska flaga jest 43 w mojej małej kolekcji :-). Tuż po opuszczeniu terminala skierowałem się do przystanku BUS skąd średnio co godzinę odjeżdża Rinas Express (koszt 250 LEK). Międzynarodowy Port Lotniczy im. Matki Teresy (TIA) jest położony ok. 17 km na północny-zachód od miasta. Bus z lotniska zatrzymuje się w centrum miasta nieopodal głównego placu (Plac Skanderbega). Przy placu znajduje się: Opera, Muzeum Narodowe, budynki ministeriale oraz zabytkowy meczet Ethem Beja, a jego centralnej części pomnik Skanderbega.
  
 Meczet Ethem Beja – jeden z najstarszych zabytków Tirany (1789 - 1823), zaś za nim Wieża Zegarowa

wtorek, 11 marca 2014

Ankara (Turcja) - Demonstarcja siły na ulicach Ankary - Marzec 2014'

Przed 18-tą czasu lokalnego wylądowałem na lotnisku w Ankarze. Międzynarodowy port lotniczy (ESB) położony 28 km na północny wschód od Ankary. Obsługuje go przewoźnik autobusowy Havaş Shuttle. Dość szybko znalazłem się w autobusie miejskim linii 422, który za 5,25 TL w 30 min dowiózł mnie blisko poszukiwanego miejsca gdzie mam zarezerwowany (6 os.) pokój. Najpierw jak dojechać do centrum wytłumaczył mi pomocny pan w Informacji na lotnisku. Otrzymałem mapkę i broszurki informacyjne o Ankarze. Później w autobusie otrzymałem wskazówki o mieście od życzliwego starszego Turka, który dość dobrze mówił po angielsku, a następnie również Turek (może miał ze 20 lat) pomógł dotrzeć mi do hostelu, ponieważ mieszkał w pobliżu (Kizilayi), a kiedy szliśmy główną ulicą zdarzyła się niecodzienna sytuacja, która w całości zdominowała mój pierwszy wieczór w stolicy Turcji.
 
Plac Kizilay

Dzisiejsze zajścia w Ankarze i nie tylko wynikają ze zdarzenia przed kilku miesięcy. Można przeczytać o nich w wiadomościach na Wirtualnej Polsce (link). Poniżej krótki cytat z artykułu:  
 
"Już we wtorek na ulice ok. 30 miast w całej Turcji wyszły tysiące manifestantów".
 
"Śmierć 15-letniego Berkina Elvana po trwającej dziewięć miesięcy śpiączce wywołała gwałtowne demonstracje antyrządowe na około dwa tygodnie przed wyborami samorządowymi w Turcji. 

Chłopiec w czasie zeszłorocznych protestów antyrządowych w Stambule został przypadkowo uderzony w głowę pojemnikiem po gazie łzawiącym, kiedy wyszedł z domu po chleb. Kilka dni temu media tureckie poinformowały, że stan Berkina jest krytyczny".

"Berkin Elvan zmarł we wtorek rano w szpitalu w centrum Stambułu. Przed śmiercią chłopiec, który został przypadkowo uderzony w głowę pojemnikiem po gazie łzawiącym, kiedy wyszedł z domu po chleb, był w przewlekłej śpiączce. Kilka dni temu media tureckie obiegła wiadomość, że stan Berkina jest krytyczny i że waży on już tylko 16 kilogramów (jego prawidłowa waga wynosiła 45 kilogramów). Chłopiec zmarł po 269 dniach śpiączki".

"Turecka policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tłumy protestujące przeciwko rządowi Recepa Tayipa Erdogana. Demonstranci obwiniają władze o śmierć 15-latka zranionego w głowę podczas zamieszek w Stambule w czerwcu ub.r".

 

Nikozja - Cypr & Cypr Północny - Marzec 2014'




Z Izraela przez Turcję (Istambuł) dotarłem na Cypr. Pegasus ląduje na lotnisku Ercan (ECN), tj. Cypr Północny, a dokładniej w Tureckiej Republice Północnego Cypru. Lotnisko nie jest duże, ale dobrze oznaczone, posiada darmowe Wifi, mapki i materiałów informacyjnych pod dostatkiem. Trzeba wiedzieć, że: Cypr Północny to: "oficjalnie część Republiki Cypryjskiej, de facto samozwańcze państwo zajmujące północną część wyspy Cypr zamieszkiwaną przez ludność turecką. Państwowość uznana jedynie przez Turcję, dzięki pomocy której Cypr Północny funkcjonuje politycznie i ekonomicznie".

(źródło: Wikipedia).

Czas lokalny jest późniejszy o godzinę od obowiązującego w Polsce, zatem po przylocie z Turcji pozostaje bez zmian.

Na Cyprze od 01.01.2010 r. obowiązuje tzw. okres przejściowy i do roku 2017 można płacić zarówno w funtach cypryjskich jak i EUR. Konsekwencją tego są wyższe ceny (niż w Polsce). Zaś w tureckiej części Cypru obowiązuje Lira turecka (TRY).

Cypr jest państwem położonym na wyspie o tej samej nazwie znajdującej się w płd. - zach. Azji we wschodniej części Morza Śródziemnego.


Niby wiem, ale bardziej uzmysłowiłem sobie, gdy jadąc z lotniska zasugerowałem się mapą Sygic, która pokazywała niewielką odległość od hotelu i wysiadłem na przystanku wcześniej. Radość, że mam blisko  trwała tylko do czasu, kiedy to beztrosko mapa poprowadziła mnie wprost do bazy wojskowej :-).

Cypr Północny nie jest powszechnie uznawany, to terytorium Tureckie i jako tako stanowi odrębne Państwo. Tego nie czai mapa Sygic.

Na szczęście dysponowałem mapą papierową i postanowiłem (skoro nie dało się inaczej) "zdobyć Cypr" na piechotę. Na oko nadrobiłem z 5 km, aż znalazłem się na granicy. Już po drodze rzuciły mi się w oczy pomarańcze i cytryny rosnące na podwórkach mieszkańców, a także na ulicy.
Pani przybiła pieczątkę i z ciekawością zapytała czy ja pieszo. Odpowiedziałem twierdząco, a ona spojrzała jak na kosmitę pokręciła głową i machnęła ręką i ... coś powiedziała. Nie bardzo zrozumiałem co mówiła, ale pod swoje potrzeby przetłumaczyłem to sobie:

Witamy na Cyprze :-).


sobota, 8 marca 2014

Jerozolima (Izrael) - "Ściana Płaczu" Najświętsze miejsce judaizmu - Marzec 2014'



Po krótkim, ale bardzo owocnym pobycie w Ejlat przyszła kolej na Jerozolimę. Na środek transportu wybrałem autobus (82 NIS) nie tylko z racji, że nie bardzo czym innym można się tu dostać, ale przede wszystkim z uwagi na interesującą trasę jaką pokonuje (autobus linii 442) podczas tego kursu.

Dworzec autobusowy w Ejlat powiedziałbym jest jest nieco „zaszyty”. Dostrzegłem go tylko z uwagi na autobusy przemykające po górnym poziomie. Wejście (po prawej) niczym nie przypomina dworca autobusowego. Może coś tam pisze (jest jakaś wskazówka, oznaczenie), ale ja się nie doszukałem. Tradycyjnie jak przy większości obiektów przy wejściu strażnik.
Najpierw głównie po lewej stronie wznoszą się góry niekiedy wyglądające jakby ktoś je co dopiero usypał, a po prawej tereny obsadzone palmami. Później góry na przemian zbliżają się po obu stronach a na rozległych obszarach praktycznie pustynia. Pierwsze miejscowości, pierwsi pasażerowie opuszczają autobus (zadziwiające bo wygląda jakby nic wokół nie było). Częsty widok to żołnierze z plecakami i bronią maszynową, można się przyzwyczaić (choć widok „żołnierza w cywilu z bronią” wygląda nieco dziwnie).

Okolica dworca autobusowego w Jerozolimie



Natomiast dworzec autobusowy w Jerozolimie znajduje się przy tej samej ulicy co zarezerwowany hostel, ale żeby nie było tak łatwo obiekty dzieli ok. 1,5 km. Promenada wzdłuż ulicy ciągnie się jeszcze dalej, a na jej końcu w zasięgu wzroku rozciągają się mury Starego Miasta Jerozolima i jedna z bram (główna).

Pokój 6 os. ze śniadaniem w stylu włoskim (więc szału nie ma), ale sam obiekt w bardzo dobrej lokalizacji. Duży minus to WiFi na które, aby się załapać trzeba siedzieć na schodach lub zejść piętro niżej koło recepcji, natomiast plus to przystanek ShuterBus w bocznej uliczce tuż obok hostelu.

ShuterBus Jerozolima – Tel Aviv-Ben Gurian Aiport to koszt 65 NIS. Taniej jest pojechać z dworca autobusem linii 972, ale z uwagi na Szabat nie ma takiej opcji. Komunikacja miejska w tym czasie zamiera, a ja wyjeżdżam w niedzielę rano. Szabat ma też wpływ na to co dzieje się w Jerozolimie w sobotę wieczór. Po hucznych alejkach zalanych wręcz bawiącymi się ludźmi w piątek sobota wygląda jak w żałobie. Tylko nieliczne knajpy są czynne, a sklepy jeszcze rzadziej. Ulice niemal puste.

czwartek, 6 marca 2014

Ejlat (Izrael) - spacer pod granicę z Egiptem - Marzec 2014'

Miasta Tel Awiw i Ejlat dzieli jakieś 340 km. Podróż do miejsca, które było kolejnym moim małym marzeniem zaplanowałem samolotem. Lot z Izraelskim przewoźnikiem Arkia odbył się na pokładzie Boeinga 757-300 bez znaczących zakłóceń (koszt 92 PLN). Sam start był opóźniony o blisko 30 min, ale przylot miał już tylko nieznaczne opóźnienie. Samolot wylądował na lotnisku J. Hozmana (ETH) położonym w centrum miasta Ejlat na południowym krańcu pustyni Negew.   Samolot w środku jest dość wygodny, posiada co 3 rzędy elektroniczne ekrany przez które odbywa się szkolenie na wypadek awarii maszyny oraz przekazywane są informacje o aktualnej pozycji samolotu, sile wiatru, prędkości, temperaturze zewnętrznej, wysokości, aktualnym czasie czy przewidywanym przybyciu do portu docelowego.         


W miarę niedrogie jak na Ejlat zakwaterowanie bardzo blisko lotniska (800m) znalazłem w Eilat Youth Hostel & Guest House. Na miejscu czysto, bardzo komfortowe warunki jak na pokój wieloosobowy (4 os.) pokój, który dzieliłem z 2 Niemcami i zdaje się Rosjaninem (dokładnie nie wiem bo poznałem go wracając z nocnej wyprawy (otworzył mi zamknięte od wewnątrz drzwi), a za dnia nie miałem okazji z nim rozmawiać. Godne uwagi jest fakt, że hostel serwuje na poziomie śniadanie w formie szwedzkiego stołu z dość urozmaiconym menu nie często spotykanym nawet w dobrych hotelach. W pobliskim markecie zrobiłem małe zakupy i wyruszyłem na miasto zobaczyć jego uroki.